Jednym ze wskazań do wykonania zabiegu cesarskiego cięcia jest podłużne miednicowe lub poprzeczne ułożenie płodu. Oznacza to, że dziecko nie jest skierowane główką w stronę kanału rodnego, co uniemożliwia poród naturalny. Alternatywą jest wykonanie obrotu zewnętrznego, po którym dziecko powinno ułożyć się w brzuchu mamy w odpowiedniej pozycji. To mało popularna metoda, ale przeprowadzana przez doświadczonego położnika może pozwolić na rodzenie siłami natury.
Obecnie wiele kobiet stara się uniknąć cesarskiego cięcia. Moda na bardzo często wykonywany w ostatnich latach zabieg przemija – ciężarne mamy coraz częściej wolą zaufać naturze i rodzić naturalnie. Dodatkowo dyrektywy Ministerstwa Zdrowia także wskazują, aby szpitale starały się ograniczać liczbę wykonywanych cięć cesarskich, nie wykonując ich bez konieczności. Z tego względu panie szukają skutecznych, ale i bezpiecznych alternatyw względem chirurgicznego cięcia.
Jedną z metod jest wykonanie tak zwanego obrotu zewnętrznego. Jest to zabieg polegający na obróceniu dziecka znajdującego się w brzuchu mamy tak, aby umożliwić jej poród naturalny. Lekarz używając własnych rąk, w umiejętny sposób tak przesuwa palce po zewnętrznej stronie brzucha, aby łożysko w środku obróciło się wraz z maleństwem we wskazanym kierunku. Zabieg jest krótki i bezbolesny dla dziecka, ale musi być spełnionych kilka warunków, aby był możliwy do przeprowadzenia.
– Ważnych jest kilka czynników, m.in. masa dziecka, umiejscowienie łożyska, ilość wód płodowych. Przeciwwskazaniem może być zbyt duża masa płodu, mała ilość wód płodowych, nisko schodzące lub przodujące łożysko czy nieprawidłowa budowa miednicy kobiety rodzącej – tłumaczy lekarz ginekolog Tomasz Ślęczka, dyrektor ds. lecznictwa w Szpitalu Ginekologiczno – Położniczym Łubinowa 3 w Katowicach.
Wskazaniem do przeprowadzenia obrotu zewnętrznego jest m.in. poprzeczne lub podłużne miednicowe ułożenie płodu. W przypadku Pani Anny Matusik – Czopik, poprzeczne ułożenie płodu powodowało, że została zakwalifikowana do wykonania cesarskiego cięcia.
– To była druga ciąża, przy pierwszym dziecku rodziłam siłami natury, dlatego w tym przypadku od początku również byłam zdecydowana na poród naturalny. Gdy więc dowiedziałam się od swojego lekarza o możliwości wykonania obrotu zewnętrznego, postanowiłam spróbować. Trafiłam na konsultację do dr Jarosława Wieczorka ze szpitala Łubinowa 3 w Katowicach, który zaplanował próbę wykonania obrotu zewnętrznego na 37 tydzień mojej ciąży. Podjęłam decyzję i czekałam na wyznaczony termin – mówi Anna Matusik – Czopik, która zdecydowała się na wykonanie obrotu zewnętrznego.
Każda ciężarna kobieta musi być zakwalifikowana do tego zabiegu przez doświadczonego położnika, po wnikliwej analizie jej przypadku. Samo wykonanie obrotu zajmuje tylko kilka minut, ale bardzo ważne są wcześniejsze przygotowania, aby zadbać o pełne bezpieczeństwo matki i dziecka. W celu zmniejszenia napięcia macicy podaje się pacjentce preparat magnezu we wlewie dożylnym, a pod kontrolą USG dokonuje się obrotu płodu, spychając główkę w kierunku wchodu miednicy, aż do momentu uzyskania położenia podłużnego główkowego. W przypadku Pani Anny obrót zakończył się sukcesem.
Obrót zewnętrzny niesie za sobą ryzyko wywołania akcji porodowej, dlatego koniecznym warunkiem do jego wykonania jest ukończony 37 tydzień ciąży, aby w razie komplikacji dziecko było dojrzałe fizjologicznie. Jak tłumaczy lekarz Tomasz Ślęczka, sam poród naturalny po obrocie nie różni się niczym od porodu tradycyjnego, jest jednak restrykcyjnie monitorowany kardiotokograficznie.
– W naszym szpitalu wykonaliśmy w tym roku 4 obroty zewnętrzne, z czego 3 pacjentki urodziły później siłami natury. Każdy sposób uniknięcia cesarskiego cięcia jest dobrą alternatywą dla rodzącej i jej dziecka – mówi ginekolog ze szpitala Łubinowa 3 w Katowicach.
15 sierpnia tego roku, Pani Anna Matusik – Czopik urodziła córeczkę Maję porodem naturalnym, po wcześniejszym obrocie zewnętrznym. Dziewczynka urodziła się w pełni zdrowa, otrzymała 10/10 punktów w Skali Apgar. Pani Anna była bardzo szczęśliwa z narodzin córki, oraz z tego, że udało jej się rodzić siłami natury.
– Miałam tylko dwa wyjścia: albo obrót zewnętrzny, albo cesarskie cięcie. Gdyby obrót się nie udał, to i tak czekała mnie cesarka, więc nic nie traciłam. Oczywiście jest wiele przypadków, że kobiety muszą mieć cesarskie cięcie, bo po prostu nie ma innego wyjścia, jeśli jednak można go uniknąć, to myślę, że warto spróbować – dodaje na zakończenie mama 6-letniej Oli i 3-miesięcznej Mai.